sobota, 11 października 2014

Niedziela Papieska!

ŚWIĘTYMI BĄDŹCIE -pod takim hasłem w najbliższą niedzielę obchodzony będzie XIV Dzień Papieski. To kolejna okazja do uważniejszego wsłuchania się w słowa i myśli św. Jana Pawła II, a przede wszystkim do wzięcia ich sobie na serio do serca. To również sposobność, by pomnożyć trochę dobra. 

Jak tłumaczy ks. dr Piotr Halczuk, koordynator diecezjalny Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, która organizuje obchody Dnia Papieskiego, powyższe hasło wybrano nieprzypadkowo. Z jednej strony nawiązuje ono do kwietniowej kanonizacji papieża Jana Pawła II, z drugiej podkreśla temat, który stanowił fundament jego myśli i nauczania. „Świętość, do której św. Jan Paweł II tylekroć nas wzywał, jest konkretnym powołaniem każdego z nas. Nie jest czymś nadzwyczajnym, zarezerwowanym dla wybranych, ale celem naszego życia, do osiągnięcia którego każdy z wierzących jest wezwany” – mówi ks. Halczuk.

W Gnieźnie międzyparafialne obchody Dnia Papieskiego skoncentrują się wokół trzech wydarzeń. W południe w katedrze gnieźnieńskiej sprawowana będzie Msza św. pod przewodnictwem bp. seniora Bogdana Wojtusia. O godzinie 16.00, również w bazylice prymasowskiej, odmówiona zostanie Koronka do Miłosierdzia Bożego, a po jej zakończeniu dzieci z gnieźnieńskiego przedszkola sióstr służebniczek zaprezentują przedstawienie poświęcone św. Janowi Pawłowi II i bł. Edmundowi Bojanowskiemu, którego rok aktualnie przeżywamy. Jak tłumaczy ks. Halczuk, obaj dążyli do świętości, obaj również w sposób szczególny umiłowali dzieci. Wieczorem o godzinie 20.00 w kościele pw. bł. Radzyma Gaudentego na gnieźnieńskich Winiarach odbędzie się czuwanie modlitewne młodzieży, współorganizowane przez Centrum Przygotowań ŚDM. Czuwanie przygotowuje młodzież, zaproszeni są jednak wszyscy. Niedzielne obchody Dnia Papieskiego będą kontynuowane w kolejnym tygodniu. W czwartek 16 października w kościele pw. Świętej Trójcy odbędzie czuwanie modlitewne ze św. Janem Pawłem II w intencji rodzin. Dzień później, 17 października, zaplanowano finał konkursów papieskich zorganizowanych w szkołach podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych.

Dzień Papieski to także zbiórka na rzecz Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, które wspiera materialnie zdolną młodzież z ubogich rodzin. Jak co roku przed kościołami wolontariusze i stypendyści zbierać będą ofiary do puszek, które zsumowane i podzielone na stypendia pomagają uczniom dojechać do szkół, opłacić stancję, kupić książki i potrzebne pomoce naukowe i wreszcie rozwijać się dzięki dodatkowym lekcjom. „To dzieło będzie trwać i owocować tak długo, jak długo będzie propagowane i wspierane przez cały Kościół, przez nas wszystkich: hierarchów, księży, osoby zakonne, ludzi świeckich. Włączając się w nie pomagamy zdobyć wykształcenie młodym zdolnym ludziom, którzy w przyszłości będą być może mieli konkretny wpływ na kształt życia społecznego i politycznego w naszym kraju” – dodaje ks. Halczuk.


SŁOWA OJCA ŚWIĘTEGO DO MŁODZIEŻY!

Wielkie wyzwanie przyszłości

15. Kościół widzi młodych — więcej: Kościół w sposób szczególny widzi siebie samego w młodych — w Was wszystkich, a zarazem w każdej i każdym z Was. Tak było od początku, od czasów apostolskich. Szczególnym świadectwem mogą być słowa św. Jana z Pierwszego Listu tego Apostoła: „Piszę do was, młodzi, że zwyciężyliście Złego. Napisałem do was, dzieci, że znacie Ojca [...] Napisałem do was, młodzi że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was...”81.
Słowa apostolskie dołączają się do ewangelicznej rozmowy Chrystusa z młodzieńcem, i rozbrzmiewają mocnym echem z pokolenia na pokolenie.
W naszym pokoleniu, u kresu drugiego tysiąca lat po Chrystusie, Kościół również widzi siebie samego w młodych. A jak Kościół widzi sam siebie? — Szczególnym świadectwem tego niech będzie nauka Soboru Watykańskiego II. Kościół widzi siebie jako „sakrament, czyli znak i narzędzie wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”82. A więc — widzi siebie w relacji do całej, wielkiej, wciąż rosnącej, rodziny ludzkości. Widzi siebie w wymiarach uniwersalnych. Widzi siebie na drogach ekumenizmu, czyli jedności wszystkich chrześcijan, o którą modlił się Chrystus, i która jest niezaprzeczalną koniecznością naszych czasów. Widzi siebie w dialogu z wyznawcami również pozachrześcijańskich religii oraz z wszystkimi ludźmi dobrej woli. Dialog taki jest dialogiem zbawienia. Ma on służyć również pokojowi w świecie i sprawiedliwości pośród ludzi.
Wy, Młodzi, jesteście nadzieją Kościoła, który tak właśnie widzi siebie i swe posłannictwo w świecie. Mówi Wam o tym posłannictwie. Wyrazem tego stało się niedawne Orędzie na 1 stycznia 1985, na światowy dzień modlitw o pokój. Orędzie to zaadresowane zostało właśnie do Was, w imię tego przeświadczenia, że „droga pokoju jest zarazem drogą młodych” (Pokój i młodzi idą razem). To przeświadczenie jest równocześnie wezwaniem i zobowiązaniem: jeszcze raz chodzi o to: „abyście umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w was” — z tej nadziei, która się z Wami wiąże. Jak widzicie, nadzieja owa dotyczy spraw podstawowych i uniwersalnych zarazem.
Wszyscy żyjecie na co dzień w kręgu bliskich Wam ludzi. Jednakże stopniowo krąg ten się rozszerza. Coraz więcej ludzi uczestniczy w Waszym życiu — i Wy sami dostrzegacie zarysy łączącej Was z nimi wspólnoty. Prawie zawsze jest to wspólnota w jakiś sposób zróżnicowana. Jest zróżnicowana tak, jak to widział i wyraził Sobór Watykański II w swej Konstytucji dogmatycznej o Kościele oraz w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym. Wasza młodość kształtuje się czasem wśród środowisk wyznaniowo jednolitych, często — religijnie zróżnicowanych, lub wręcz na pograniczu wiary i niewiary, bądź pod postacią agnostycyzmu, bądź ateizmu różnie zabarwionego.

Zdaje się jednak, że wobec niektórych spraw wielorakie i zróżnicowane wspólnoty młodzieżowe czują, myślą, reagują bardzo podobnie. Zdaje się na przykład, że wszystkich łączy podobny stosunek do faktu, iż setki tysięcy ludzi żyją w skrajnej nędzy, wręcz umierają z głodu, gdy równocześnie zawrotne sumy idą na produkcję broni nuklearnej, której arsenały już w chwili obecnej zdolne są doprowadzić do samozniszczenia ludzkości. Podobnych napięć i zagrożeń na skalę, której dotychczasowe dzieje ludzkości nie znały, jest więcej. Mowa o tym we wspomnianym Orędziu noworocznym, dlatego tych spraw nie powtarzam. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, że horyzont bytowania wielomiliardowej rodziny ludzkiej u kresu drugiego milenium po Chrystusie zdaje się obwieszczać możliwość klęsk i katastrof na miarę prawdziwie apokaliptyczną.
Wy, Młodzi, możecie w tej sytuacji słusznie pytać poprzednich pokoleń: dlaczego do tego doszło? Dlaczego doprowadzono do takiego stanu zagrożenia ludzkości na ziemskim globie? Jakie są przyczyny niesprawiedliwości kłującej w oczy? Dlaczego tylu umierających z głodu, tyle milionów uchodźców na różnych granicach, tyle deptania elementarnych praw człowieka, tyle więzień, obozów koncentracyjnych, tyle systematycznego gwałtu, zabijania niewinnych osób, tyle znęcania się nad człowiekiem, tyle tortur, tyle udręk ludzkich ciał i ludzkich sumień? A wśród tego także: młodzi ludzie, którzy we wczesnych latach mają na sumieniu wiele niewinnych istnień, gdyż wpojono im przekonanie, że tylko na tej drodze — programowego terroryzmu — można zmienić świat na lepszy. Więc pytacie raz jeszcze: dlaczego?
Wy, Młodzi, możecie o to wszystko pytać — a nawet musicie! Przecież chodzi o świat, w którym żyjecie już dzisiaj — i w którym macie żyć jutro, gdy pokolenie starszych odejdzie. Słusznie więc pytacie: dlaczego tak wielki — nieporównywalny z żadną przedtem epoką historii — postęp ludzkości w zakresie nauki i techniki, postęp w opanowaniu przez człowieka materii, w tylu punktach obraca się przeciw człowiekowi? Słusznie też pytacie, nawet jeżeli czynicie to z wewnętrznym drżeniem: czy ten stan rzeczy jest odwracalny? Czy może ulec zmianie? Czy my zdołamy go zmienić?!
Słusznie o to pytacie. Owszem, jest to pytanie podstawowe w wymiarze Waszego pokolenia.
W tej formie trwa Wasza rozmowa z Chrystusem, zapoczątkowana kiedyś w Ewangelii. Młody człowiek pytał: „co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” A Wy stawiacie pytanie na miarę czasów, w którym wypadło Wam być młodymi: co mamy czynić, ażeby życie — kwitnące życie ludzkości — nie zamieniło się w cmentarzysko nuklearnej śmierci? Co mamy czynić, aby nie zapanował nad nami grzech powszechnej niesprawiedliwości, pogardy dla człowieka i podeptania jego godności, przy tylu deklaracjach, które potwierdzają wszystkie jego prawa? Co mamy czynić — i: czy potrafimy to uczynić?

Chrystus odpowiada, podobnie jak odpowiadał młodym z pierwszego pokolenia Kościoła, słowami Apostoła: „Piszę do was, młodzi, że zwyciężyliście Złego. Napisałem do was, dzieci, że znacie Ojca [...] Napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was...”83 Słowa Apostoła, sprzed dwóch tysięcy lat, są równocześnie odpowiedzią na dziś. Słowa te mówią prostym i mocnym językiem wiary, która niesie w sobie zwycięstwo wobec zła, jakie jest w świecie: „Tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest wiara wasza”84. Słowa te są mocne apostolskim — i chrześcijańskim z kolei — doświadczeniem krzyża i zmartwychwstania Chrystusa. W doświadczeniu owym potwierdza się cała Ewangelia. Potwierdza się między innymi prawda zawarta w rozmowie Chrystusa z ewangelicznym młodzieńcem.
Zatrzymajmy się więc — przy końcu niniejszego Listu — wobec tych słów apostolskich, które są równocześnie stwierdzeniem i wyzwaniem pod Waszym adresem. Są też odpowiedzią.
Pulsuje w Was, w Waszych młodych sercach pragnienie prawdziwego braterstwa wszystkich ludzi, bez podziałów, przeciwstawień, dyskryminacji. Tak. Pragnienie braterstwa i wielorakiej solidarności przynosicie z sobą. Wy, Młodzi — a nie pragnienie wzajemnej walki człowieka przeciw człowiekowi, w jakiejkolwiek postaci. Czyż to pragnienie braterstwa: człowiek człowiekowi bliźnim, człowiek człowiekowi bratem! — nie świadczy o tym, że „znacie Ojca”, (jak pisze Apostoł). Bo tylko tam są bracia, gdzie jest Ojciec. I tylko tam, gdzie jest Ojciec, ludzie są braćmi.

Skoro więc nosicie w sobie pragnienie braterstwa, to znaczy, że „nauka Boża trwa w was”. Trwa w Was ta nauka, którą przyniósł Chrystus — ta nauka, która słusznie też nosi miano „Dobrej Nowiny”. I trwa na Waszych wargach, a przynajmniej zakorzeniona jest w Waszych sercach Modlitwa Pańska, która zaczyna się od słów „Ojcze nasz”. Modlitwa, która objawiając Ojca, potwierdza zarazem, że ludzie są braćmi — i całą swoją treścią przeciwstawia się wszelkim programom zbudowanym wedle zasady walki człowieka przeciw człowiekowi, w jakiejkolwiek postaci. Modlitwa „Ojcze nasz” odwodzi serca ludzkie od wrogości, nienawiści, gwałtu, terroryzmu, dyskryminacji, podeptania ludzkiej godności i ludzkich praw.
Apostoł pisze, że Wy, Młodzi, jesteście mocni Bożą nauką: tą nauką, która zawiera się w Chrystusowej Ewangelii, a streszcza się w modlitwie „Ojcze nasz”. Tak! Jesteście mocni tą Bożą nauką, jesteście mocni tą modlitwą. Jesteście mocni — gdyż ona zaszczepia w Was miłość, życzliwość, poszanowanie dla człowieka, dla jego życia, godności, sumienia, przekonań i praw. Skoro „znacie Ojca”, jesteście mocni mocą ludzkiego braterstwa.
Jesteście także mocni do walki: nie do walki przeciwko człowiekowi w imię jakiejkolwiek ideologii czy praktyki oderwanej od samych korzeni Ewangelii — ale mocni do walki ze złem, z prawdziwym złem: ze wszystkim, co obraża Boga, z wszelką niesprawiedliwością i wyzyskiem, z wszelkim fałszem i zakłamaniem, ze wszystkim, co krzywdzi, poniża, plugawi ludzkie współżycie i obcowanie, z każdą zbrodnią w stosunku do życia — z każdym grzechem.

Apostoł pisze, „że zwyciężyliście Złego”! Tak jest. Trzeba sięgać stale do korzeni zła i grzechu w dziejach ludzkości i wszechświata — tak jak Chrystus sięgnął do tego korzenia w swej wielkanocnej tajemnicy krzyża i zmartwychwstania. Nie trzeba się lękać nazywać po imieniu pierwszego Sprawcę zła: Złego. Taktyka, jaką stosował i stosuje, polega na tym, aby się nie ujawniać — aby zło, szczepione przez niego od początku, rosło z samego człowieka, z samych ustrojów i układów: międzyludzkich, międzyklasowych, międzynarodowych..., aby także coraz bardziej stawało się grzechem „strukturalnym”, a coraz mniej pozwalało się zidentyfikować jako grzech „personalny”... Aby więc człowiek czuł się niejako „wyzwolony” od grzechu, a równocześnie, aby był w nim coraz bardziej pogrążony.
Apostoł mówi: „młodzi, jesteście mocni” — trzeba tylko, ażeby „nauka Boża trwała w was”. Wtedy jesteście mocni: potraficie sięgnąć do ukrytych mechanizmów zła, do jego korzeni — zdołacie stopniowo przemienić świat, przeobrazić go, uczynić bardziej ludzkim, bardziej braterskim — i równocześnie: bardziej Bożym. Nie można bowiem odrywać świata od Boga i przeciwstawiać go Bogu w sercu człowieka. I nie można człowieka odrywać od Boga i przeciwstawiać go Bogu. Jest to bowiem przeciwko naturze świata i przeciwko naturze człowieka — przeciwko wewnętrznej prawdzie, która konstytuuje całą rzeczywistość. Serce ludzkie naprawdę jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Bogu — te słowa wielkiego Augustyna nie tracą nigdy na swojej aktualności85.

źródło: htthttp://www.archidiecezja.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz